Wysokie loty i czarne chmury nad Płockim Piknikiem Lotniczym
Jednym ruchem minister transportu oraz Urząd Lotnictwa Cywilnego wykreślił z Płockiego Pikniku Lotniczego to, co było istotą i największą atrakcją tych pokazów – oglądanie latających samolotów na wysokości oczu. Czy warto – bez tego „bajeru” – w ogóle organizować tę imprezę nad Wisłą?
Pierwsze trzy pikniki lotnicze odbyły się na lotnisku Aeroklubu Ziemi Mazowieckiej przy ul. Bielskiej. Dopiero czwarty i jednocześnie pierwszy zorganizowany nad Wisła nadał imprezie rozmachu, pokazał jej potencjał i jednocześnie walory miasta. Samoloty, latające nisko nad dachami starówki, czy też jeszcze niżej nad lustrem wody stały się największą atrakcją Pikniku Lotniczego. Płock jest jedynym takim miastem w kraju, gdzie pokazy tego typu można oglądać bez zadzierania głowy do góry. Ukoronowaniem tych szaleństw stal się Air Snake – „wyścig” samolotów manewrujących między rozstawionymi na Wiśle pylonami, coś na wzór Red Bull Air Race rozgrywanego w luksusowych warunkach np. w Dubaju. Wypadek i śmierć Marka Szufy na piątym pikniku wywołały prokuratorskie śledztwo (także postępowanie komisji badającej wypadki lotnicze), które – w uproszczeniu – nie dopatrzyły się złamania żadnych przepisów, bo Urząd Lotnictwa Cywilnego pozwolił wybranym pilotom latać bez limitu wysokości. Reaktywowany tegoroczny piknik lotniczy na pewno można zaliczyć do udanych. Przelot SU -22, Herculesa, pokazy Artura Kielaka, czy Grupy Akrobatycznej Żelazny zrobiły furorę wśród widzów. Jednak pozostał niedosyt. Nie zobaczyliśmy m.in. zapowiedzianego, super widowiskowego Air Snake. Pierwszego dnia pikniku organizatorzy mogli ukryć swoje kłopoty, bo lunął deszcz i finał trzeba było odwołać. Ale uważny obserwator szybko zauważył jak niewiele samolotów lata nisko nad głowami widzów. A właściwie żaden. Replika RWD-5 polatała na 50 metrach wysokości, ale akrobacje „Żelaznych” lub Artura Kielaka odbywały się na tak dużej wysokości, że równie dobrze można było je oglądać na lotnisku, czy też w każdym innym zakątku miasta, albo i kraju.
Co się stało?
Żeby płocki piknik mógł się odbyć potrzebna jest zgoda Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Dlatego Aeroklub Ziemi Mazowieckiej – organizator imprezy – zaczął rozmowy z ULC na długo przed piknikiem. – Już w lutym pojechaliśmy do urzędu i przedstawialiśmy nasze plany. Chcieliśmy wiedzieć jak ULC to widzi i przede wszystkim czy jest szansa żeby zaprezentować Air Snake. Nie jest to nasz pierwszy piknik i wiedzieliśmy, że mogą mieć zastrzeżenia, tym bardziej po wypadku Marka Szufy. I dostaliśmy oczekiwana zgodę – tłumaczy Arkadiusz Choiński z Aeroklubu Ziemi Mazowieckiej, rzecznik stowarzyszenia. – Jedyne zastrzeżenia ULC dotyczyły gwałtownego schodzenia podczas akrobacji nad wodę. W przypadku Air Snake chodziło jedynie o to, by nawroty za pylonami były łagodniejsze, żeby po prostu zawracać większym łukiem. Nie był to dla nas problem, zalecenie nie psuło widowiska – dodaje. Na tym etapie wszystko zmierzało w odpowiednim kierunku. Wyglądało, że po udanych rozmowach w ULC wystarczy złożyć dokumenty i zgoda na piknik będzie tylko formalnością. Dziś wiemy, że tak się nie stało. Aeroklub jeszcze w kwietniu, czyli na ponad 30 dni przed pokazami złożył w urzędzie wszystkie dokumenty, wraz z programem imprezy. – Od tego momentu codziennie byliśmy w kontakcie z urzędnikiem ULC, który zajmował się naszym piknikiem. Telefonował i prosił, bym coś uzupełnił, zaznaczył jakiś element na mapce, albo że pilot zapomniał wpisać daty zdobycia licencji, takie drobne sprawy. Wszystko na bieżąco uzupełnialiśmy. I przez cały ten czas nigdy nie było tematu wysokości, żadnych zastrzeżeń co do tego – podkreśla Arkadiusz Choiński. W między czasie w Płocku dopinane były ostatnie sprawy. Organizatorzy musieli wydrukować zaproszenia, zarezerwować hotel dla pilotów, ustalić trasę specjalnego autobusu, który woził odwiedzających z lotniska na Tumy, zapewnić bezpieczeństwo widzom i dużo, dużo więcej. W przygotowania zaangażowanych było mnóstwo osób, płockich urzędników, wolontariuszy, mundurowych…
Na tydzień przed piknikiem odbyła się duża konferencja prasowa, na której m.in. prezydent Płocka zapraszał wszystkich na Wzgórze Tumskie, bo to wyjątkowe miejsce , z którego można podziwiać samoloty nie zadzierając głowy do góry. Organizatorzy przedstawili plan imprezy z jej główną atrakcją Air Snake. A informacja o płockim pikniku obiegła kraj. I nieoczekiwanie w środę, już po godzinach pracy urzędu organizatorzy odebrali mail od ULC – Dostaliśmy zgodę na Air Snake, ale na minimalnej wysokości 50 metrów nad wodą, dodatkowo Grupa Żelazny mogła wykonać akrobacje na minimalnej wysokości 150 metrów, a Artur Kielak na 300 metrach – zaznacza rzecznik AZM Przypomnijmy, że pylony między którymi miały latać samoloty mają po około 20 metrów wysokości. Czyli piloci mogliby przelecieć nie między, ale 30 metrów ponad pylonami. Dodatkowo przy takich limitach wysokości widzowie mogą jedynie pomarzyć o oglądaniu samolotów na wysokości głowy. Największy atut płockiego pikniku „odleciał”.
Organizatorzy próbowali kontaktować się z ULC różnymi drogami formalnymi i nieformalnymi. – Niestety nie udało nam się zmienić decyzji. Urzędnik, z którym praktycznie codziennie rozmawiałem przestał odbierać telefony. Wyświetla mu się mój nr i specjalnie nie odbiera. A dodam, że mam kilka jego numer łącznie z prywatnym – tłumaczy Choiński. Dodaje: – Spotkałyby nas konsekwencje, gdybyśmy pozwolili na przelot poniżej limitów. Nawet gdyby nic nikomu się nie stało. Trzeba pamiętać, że jesteśmy pilotami, to nasza praca. ULC wydaje nam licencje, ich utrata oznacza nas zawodowy koniec. Jedyne co może zrobić teraz aeroklub to złożyć skargę, która być może posłuży za podstawę do zmiany przepisów. O komentarz poprosiliśmy Bogusława Strześniewskiego, prezesa zarządu Aeroklubu Ziemi Mazowieckiej. – ULC odpowiada za bezpieczeństwo, ale i za propagowanie lotnictwa. Już można zaobserwować spadek zainteresowania młodzieży lotnictwem. Dlatego czujemy niedosyt. Po pikniku dostaliśmy zapewnienie, że będą nowe przepisy, korzystne z naszego punktu widzenia. Dlatego mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Na pewno się nie poddamy. Już zaczęliśmy przygotowania do następnego pikniku. Mam nadzieję, że ULC dostrzeże w jak wyjątkowym miejscu odbywają się nasze pokazy.
Inaczej całą sprawę widzi Urząd Lotnictwa Cywilnego
Oto zapis korespondencji mail’owej z Martą Chylińską, rzeczniczką ULC. Dziennik Płocki: Dlaczego ULC ustalił minimalną wysokość lotów 50 metrów na trasie Air Snake? Dlaczego akurat taka wysokość a nie inna? Marta Chylińska: Zgodnie z § 36 ust. 1 pkt. 1 Rozporządzenia Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 16 maja 2013 r. (Dz. U. z 2013 r. poz. 576) w sprawie lotów próbnych i akrobacyjnych oraz pokazów lotniczych minimalna wysokość podczas lotów ze stałą prędkością, przechyleniem do 30° i kątem wznoszenia do 45° dla statków powietrznych osiągających podczas pokazu lotniczego maksymalną prędkość lotu poziomego mniejszą niż 280 km/h (150 kt) wynosi 50 m (150 ft). W związku z powyższym wykonywanie Air Snake’a, czyli lotu slalomem między pneumatycznymi pylonami ustawionymi na barkach na rzece Wiśle, w strefie pokazu lotniczego może być wykonywane na wysokości nie mniejszej niż 50 m nad terenem. Prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego nie wyraził zgody na wykonywanie lotów na wysokościach, o których jest mowa w pkt. 2 – 4 wniosku Dyrektora Aeroklubu Ziemi Mazowieckiej z dnia 29 kwietnia 2013 roku, wynoszących odpowiednio 30 m i 10 m, ponieważ przedmiotowe rozporządzenie nie dopuszcza takiej możliwości.
Dlaczego minimalna wysokość nie obowiązywała podczas poprzedniego pikniku?
W 2012 roku organizator nie złożył do Prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego wniosku o wyrażenie zgody na pokazy lotnicze. Na pokazy lotnicze w 2011 r. minimalna wysokość była wyznaczona na poziomie 150 m nad terenem, natomiast Prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego wydał zgodę na obniżenie wysokości lotu poniżej 150 metrów podczas wykonywania lotu w strefie akrobacji znajdującej się nad rzeką Wisłą, wyznaczonej w strefie EA 40 (przepisy wykonywania lotów jak w strefie TSA) opublikowanej w AIP Polska, zgodnie z programem publicznych pokazów lotniczych w ramach „V Płockiego Pikniku Lotniczego” w dniach 18 – 19 czerwca 2011 roku. Natomiast ustalenie minimalnej wysokości – między innymi dla Air Snake’a – po uprzednio przeprowadzonej analizie ryzyka, było w gestii organizatora pokazów lotniczych, zgodnie z ówczesnymi regulacjami prawnymi, które wymagały nowelizacji. Czy ta wysokość obowiązywała podczas wszystkich występów czy tylko Air Snake’a? Zgodnie z obowiązującymi w 2011 roku regulacjami wysokość minimalna była ustalona w strefie akrobacji na poziomie 150 m nad terenem, natomiast Prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego wydał zgodę na obniżenie wysokości lotu poniżej 150 m podczas wykonywania lotu w strefie akrobacji znajdującej się nad rzeką Wisłą. Ustalenie minimalnej wysokości dla poszczególnych pilotów dla których wydano zgodę na obniżenie wysokości (między innymi w celu wykonania Air Snake’a) spoczywało na organizatorze pokazów lotniczych.
Czy ULC miał jakieś zastrzeżenia dot. płockiego pikniku? Jeśli tak to jakie i czy je zgłaszał organizatorom?
Urząd Lotnictwa Cywilnego miał uwagi do przedstawionego przez organizatora Programu pokazów lotniczych, ponieważ tenże Program nie zawierał wszystkich elementów składowych wymaganych w Rozporządzeniu Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 16 maja 2013 r. w sprawie lotów próbnych i akrobacyjnych oraz pokazów lotniczych (Dz. U. z 2013 r. poz. 576), które weszło w życie dnia 17 maja br. i tym samym obowiązywało także w dniu pokazów. Dotyczyły one między innymi: 1. Braku oświadczeń dyrektora pokazu lotniczego, kierownika programu pokazu lotniczego i kierownika lotów dotyczących wyrażenia przez nich zgody na podjęcie obowiązków w zakresie organizacji i przebiegu pokazu lotniczego; 2. Braku imion i nazwisk wszystkich pilotów. Dlaczego informacja o min. wysokości 50 metrów dotarła do organizatorów tak późno (środa popołudniu), na dwa dni przed imprezą? A tak naprawdę to jeden dzień roboczy ponieważ czwartek był wolny? Przecież ULC wiedział o Air Snake’u od kwietnia? Regulacje zawarte w rozporządzeniu zostały podane do publicznej wiadomości 17 maja w Dzienniku Ustaw z 2013 r. poz. 576. O publikacji rozporządzenia ULC niezwłocznie poinformował organizatora, który miał możliwość zapoznać się z obowiązującymi przepisami i uzupełnić wniosek o informacje niezbędne do wydania przez Prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego decyzji. Ostatnie dokumenty uzupełniające od organizatora wpłynęły do Urzędu 28 maja, natomiast decyzja została wydana 29 maja. Zatem Prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego wydał zgodę na pokazy lotnicze zaraz po zaistnieniu takiej możliwości. I dlaczego ULC nie zareagował wcześniej na pilne zalecenie z 2011 roku Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych dot. nowelizacji przepisów określających min. wysokości lotów na pokazach lotniczych? Urząd podjął stosowne kroki niezwłocznie po otrzymaniu w drugiej połowie 2011 roku zalecenia PKBWL zawartego w raporcie wstępnym, czego wynikiem jest rozporządzenie Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 16 maja 2013 r. (Dz. U. z 2013 r. poz. 576) w sprawie lotów próbnych i akrobacyjnych oraz pokazów lotniczych. Prace legislacyjne, przebiegają w określonych etapach i nie jest możliwe przyspieszenie, a tym bardziej pominięcie któregokolwiek z nich bez szkody dla ostatecznego kształtu rozporządzenia.
Jakie konsekwencje groziłyby organizatorom gdyby nie zastosowali się do wytycznej o minimalnej wysokości?
Stwierdzone niezastosowanie się do ograniczeń wprowadzonych zapisami Rozporządzenia Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 16 maja 2013 r. (Dz. U. z 2013 r. poz. 576) w sprawie lotów próbnych i akrobacyjnych oraz pokazów lotniczych może grozić konsekwencjami wynikającymi z art. 212 ustawy z dnia 3 lipca 2002 r. Prawo lotnicze (Dz. U. z 2012 r. poz. 933, 951 i 1544 oraz z 2013 r. poz. 134). Urząd Lotnictwa Cywilnego zobowiązany jest zgłosić takie działanie do prokuratury ze względu na podejrzenie o popełnieniu przestępstwa.
źródło: dziennikplocki.pl link : Link