Wyciągarka szybowcowa w Płocku
Wyciągarka szybowcowa w Płocku
Wyciągarka służy do wynoszenia szybowców w powietrze. Taki start jest prosty i tani. Wyciągarka nawija linę na bęben, drugi koniec liny zaczepiony jest do szybowca. Obsługujący urządzenie tak reguluje obroty bębna, by szybowiec bezpiecznie osiągnął odpowiednią wysokość.
– Na płockim lotnisku była wykorzystywana bardzo dawno, zaniechaliśmy jej stosowania w 1976 roku, to już był wysłużony sprzęt – tłumaczy Jan Chrobociński, Dyrektor Aeroklubu Ziemi Mazowieckiej.
Dlatego przy starcie szybowcom zaczął pomagać samolot. Z takiej formy wzbijania się w powietrze korzystają zarówno osoby szkolące się na pilota, jak i latające rekreacyjnie.
Niedawno jednak płocki aeroklub kupił w Holandii używaną wyciągarkę, wartą ok. 40 tys. zł. Testy odbyły się kilka dni temu, w górę poleciał szybowiec SZD-50 Puchacz. Najpierw połączony był z urządzeniem liną o długości 900 m. Wyciągarka coraz szybciej ciągnęła go po murawie, oczywiście pod wiatr. Dzięki prędkości Puchacz nabierał siły nośnej i szybko uniósł się w powietrze.
Cała operacja trwała może minutę, szybowiec podniósł się bardzo intensywnie, pod kątem około 45 stopni, i osiągnął prędkość 100-110 km na godz.
– O momencie odczepienia liny decyduje pilot – dodaje dyrektor AZM. – Ważne jest tu jego doświadczenie, należy zrobić to w najlepszej chwili, zwykle maszyna jest wtedy około 400 m nad ziemią.
Po pozbyciu się liny wydaje się, że szybowiec zaczyna niebezpiecznie pikować, ale to tylko wrażenie. Pilot po prostu wyrównuje lot maszyny do poziomu.
W jakim celu aeroklub wrócił do wyciągarki? Chodzi głównie o względy ekonomiczne. Korzystanie z samolotu jest znacznie droższe, do wyciągnięcia szybowca trzeba wiadra benzyny, a godzina lotu to ok. 2,5 tys. zł. Tymczasem wyciągarka na jedną operację potrzebuje jedynie półtora litra benzyny.
– Liczę, że dzięki jej zastosowaniu przyciągniemy na szkolenia więcej osób. Obecnie kurs szybowcowy kosztuje 6 tys. zł, przy wyciągarce moglibyśmy zaproponować stawkę 3,5 tys. zł – dodaje prezes Chrobociński.
To pomysły już na wiosnę 2015 r. Wtedy będzie się już nadawał do eksploatacji 6-hektarowy odcinek, który był ostatnio poddany przeoraniu, bronowaniu, wyrównaniu i wygładzeniu. Za kilka miesięcy nie powinno być już problemów z tym – do tej pory podmokłym – terenem.
Niestety, aeroklub nie oferuje lotów komercyjnych, widokowych. – To dlatego, że do tego trzeba różnych certyfikatów, dokumentów, licencji, te wymagania stale się zmieniają, dochodzą nowe – tłumaczy szef AZM.
Źródło: plock.gazeta.pl: Link